Twitter Jana

czwartek, 7 stycznia 2010

Strategia na styczeń 2010.

Styczeń 2009 roku: przytyłem 7 kilogramów (ze 108 na 115)! Wielka tragedia! 1 lutego zacząłem pracę nad sobą...

Styczeń wydaje się więc tym miesiącem, którzy może zdecydować o wynikach całego roku. Jest zimno więc tym chętniej siedzi się w domu, pije alkohol ze znajomymi oraz zajada tłuste produkty. Do tego słodycze na polepszenie humoru oraz placki świąteczne. W końcu... to sezon choroby i złapać jakieś świństwo nie jest trudno (żeby było ciekawiej ja już pod koniec grudnia coś złapałem i nie mogę się tego pozbyć). Choroba to brak treningów i jeszcze bardziej tłuste jedzenie... Do tego z noworocznego letargu obudziłem się dopiero teraz, a minęła już 1/4 stycznia.

Mój Boże... Jeszcze niedawno wydawało mi się, że problemy stycznia ubiegłego roku to tylko pechowy epizod, ale kiedy już przyszedł styczeń to wydają się one nabierać nowych rumieńców.

Jedyny cel na ten miesiąc to zrobić tyle ile się da, aby nie przytyć. To jest plan maksimum i niczego więcej nie oczekuje.

Wyzwanie tego miesiąca to marne 25 km, ale widzę że treningi się sypią więc nie ma sensu stawiać sobie wymagań i celów, które są nierealne.

Aby mieć bieżący obraz sytuacji zważę się w tym miesiącu 3 razy przed oficjalnym ważeniem po-styczniowym (7, 15 i 22 stycznia).

Zaczęły się pierwsze schody...

sobota, 2 stycznia 2010

Wyzwanie - podsumowanie grudniowego (2009) i całego 2009 roku...

Grudzień 2009: 56,67 km oraz 3674 kalorie spalone.

Grudzień był bardzo pechowy. Byłem pewien, że uda mi się zakończyć rok (a dokładnie jesień tego roku kiedy to zacząłem swoje treningi) okrągłymi 500 km do czego potrzebowałem 100 km w grudniu. Niestety... od połowy grudnia zaczęły mnie dopadać choróbska i mimo najszczerszych chęci nie udało mi się osiągnąć wymarzonego wyniku. Absolutnie było to w zasięgu moich możliwości...

Jest mi przykro niemniej staram się, aby nie uprzykrzało mi to podsumowania ponieważ, jak na moje standardy, wyniki są imponujące.

Przypomnę, że zacząłem liczyć km pod sam koniec września (2 dni się załapały). Po czym nastąpiły 2 wspaniałe miesiące październik i listopad (nie tylko świetne, mocne treningi, ale i ważenia po-miesięczne dały wysoki rezultaty) i pechowy grudzień.

Łącznie w 2009 roku
przeszedłem:
457,62 km
co dało ubytek
30 146 kalorii.

Jak widać do całych 500km zabrakło ok. 43km (3-9 treningów: w zależności od trasy).

Ta forma treningu (brisk walk) w moim przypadku sprawdziła się bezbłędnie. Nie tylko sprawia mi to radość, ale także wpływa na zmianę kilogramów poprzez spalanie kalorii oraz... przyspiesza metabolizm. POLECAM!

piątek, 1 stycznia 2010

1 kg i 1 cm w dół! Święta wyssały resztę... (grudzień 2009)

Do Świąt Bożego Narodzenia wszystko dobrze, a później waga zaczęła przybierać (mimo różnych trików ;-)) i w momencie ważenia wyniosła 102 kg czyli o jeden mniej w porównaniu z poprzednim miesiącem.

Za to w pasie zgodnie z tradycją... 1 cm w dół (obecnie 110 cm). Współczynnik WHR osiągnął historyczny wynik 1. Mimo radości należy pamiętam, że jednak nalej oznacza to zagrożenie zdrowia. Ale idzie ku lepszemu...

To kolejny miesiąc zmian na lepsze... wskaźnik procentowej zawartości tłuszczu to wspaniałe 27%... BMI 28,25%...

Niestety z krótką przerwą na Święta ciągle łapałem jakieś choróbska i nie trening został wyraźnie zmniejszony co nie tylko odczuwam poprzez gorsze samopoczucie, ale i same wyniki o tym świadczą...

Już wkrótce podsumowanie 2009 roku oraz strategia na najgorszy m-c w roku: styczeń.