W końcu przychodzi taki moment, po tym jak kilogramy i rozmiary maleją, że garderoba staje się z dnia na dzień coraz bardziej bezużyteczna. Na pierwszy ogień idą portki. Lecą... lecą z tyłka, aż miło! Przez jakiś czas pomaga pasek, jeżeli ktoś go lubi, ale też nie na długo.
Nie pozostaje wtedy nic innego jak kupić nowe. Muszę powiedzieć, że kupno nowych to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy podczas zrzucania kilogramów.
czwartek, 26 listopada 2009
wtorek, 3 listopada 2009
Październikowe wyzwanie - podsumowanie - & wyzwanie listopadowe
To był piękny październik: przeszedłem 212,45 km (132 mile)! Na to potrzebne było 14,498 kkalorii. Przeznaczyłem na to 21 dni z dostępnych w tym miesiącu 31. Po wszystkim okazało się, że waga obniżyła się o 4 kg.
Morale było i pozostało wysokie. Jedyne problemy to przeziębienie trwające 4 dni oraz ból palca prawej nogi. Przeziębienie minęło, a z palcem jest coraz lepiej.
Pogodzie się nie dałem i parę razy kończyłem bieg w ulewnym deszczu. Dwa razy skróciłem zaplanowaną wcześniej trasę, raz z powodu zimna i mojego zbyt skromnego ubrania, innym razem czułem się zbyt przemęczony na dodatkowe okrążenie (miałem już za sobą 9,5 km).
Stopniowo zwiększałem też długości tras. Zaczynałem od paru kilometrów, a kończyłem na jednorazowych 14km dziennie.
Najlepiej czuje się jak trasa ma ok.10km i udaje mi się ją pokonać w ok. 90 minut. Ale ponieważ chce więcej to i więcej dorzucam, jednak z każdym kilometrem po 10km, moje temp0 lekko słabnie i dopiero zwiększa się kiedy widzę zbliżający się koniec (takie przynajmniej mam odczucie).
Moje średnie tempo to ok. 6,5 km/godz. (4 m/h).
Wyzwanie listopadowe
W tym miesiącu postanowiłem zwiększać sobie napięcie. Cele "rozlokowane" są co 50km czyli 50 - 100 - 150 czyli pierwszy do zdobycia to: 50km.
Morale było i pozostało wysokie. Jedyne problemy to przeziębienie trwające 4 dni oraz ból palca prawej nogi. Przeziębienie minęło, a z palcem jest coraz lepiej.
Pogodzie się nie dałem i parę razy kończyłem bieg w ulewnym deszczu. Dwa razy skróciłem zaplanowaną wcześniej trasę, raz z powodu zimna i mojego zbyt skromnego ubrania, innym razem czułem się zbyt przemęczony na dodatkowe okrążenie (miałem już za sobą 9,5 km).
Stopniowo zwiększałem też długości tras. Zaczynałem od paru kilometrów, a kończyłem na jednorazowych 14km dziennie.
Najlepiej czuje się jak trasa ma ok.10km i udaje mi się ją pokonać w ok. 90 minut. Ale ponieważ chce więcej to i więcej dorzucam, jednak z każdym kilometrem po 10km, moje temp0 lekko słabnie i dopiero zwiększa się kiedy widzę zbliżający się koniec (takie przynajmniej mam odczucie).
Moje średnie tempo to ok. 6,5 km/godz. (4 m/h).
Wyzwanie listopadowe
W tym miesiącu postanowiłem zwiększać sobie napięcie. Cele "rozlokowane" są co 50km czyli 50 - 100 - 150 czyli pierwszy do zdobycia to: 50km.
Subskrybuj:
Posty (Atom)