Twitter Jana

poniedziałek, 27 grudnia 2010

czwartek, 30 września 2010

Wrześniowa mizeria (2010)

NOTATNIK ODCHUDZANIA
Miesiąc 20

Nie da się tego ukryć: śmierć Ojca sprawiła, że trwa dalszy ciąg mojej degrengolady. Chęci są, ale sił brak. Wszystkie wskaźniki rosną: waga o 2 kg w górę, 2 cm przybyło zarówno w pasie jak i w biodrach.

Mam w sobie wielkie postanowienie poprawy i dużo chęci do dalszej walki. Czy starczy mi sił?
Przekonam się za miesiąc. Jest to o tyle ważne, że jesień, jak pokazało doświadczenie ubiegłoroczne, to dla mnie najdogodniejszy moment do utraty wagi. W tamtym roku, o tej samej porze startowałem z o wiele gorszej pozycji. Czas na kolejne mocne uderzenie! To może się udać. To przełomowy moment: albo wóz albo przewóz!

piątek, 2 kwietnia 2010

Podsumowanie po-zimowe (2010)

Styczeń, luty i marzec zakwalifikowałem jako miesiące zimowe. Czas na pierwsze porównanie zimowe czyli tego co wydarzyło się przez ostatnie 3 miesiące jak i porównanie z tym co miało miejsce w zeszłym roku.

Zacznijmy od tego drugiego. Nie ulega żadnych wątpliwości, że ta zima jest o niebo lepsza i bardziej udana od poprzedniej. Przybór 7 kg w styczniu zeszłego roku załatwił sprawę na całą zimę. Wtedy podjąłem decyzje, że muszę zrzucić wagę, a do tego zacząć żyć tak, żeby nie dopuścić do jej powrotu.

Ta zima była inna, choć tak jak drogowców zaskakuje śnieg tak mnie zaskoczył przybór kilogramów. Okazało się, że nie byłem na to przygotowany, a przecież zima rządzi się swoimi prawami... Na szczęście w marcu przyszła wiosna. W marcu rok temu dopiero zaczynałem i szukałem odpowiedzi na wiele pytań. Dziś, znając odpowiedzi na ich część, widząc zmieniającą się pogodę, od razu zaatakowałem, co przyniosło efekty. Jednak... udało mi się odrobić tylko część strat z poprzednich dwóch miesięcy.

Końcowy wynik tej zimy to + 2kg i +2 cm w pasie.

Wracam do gry! 2kg i 3cm w pasie w dół! (marzec 2010)

NOTATNIK ODCHUDZANIA
Miesiąc 14

To był wspaniały miesiąc!

Dzięki szybko napływającej wiosennej pogodzie udało mi się wrócić na trasy biegowe. Przemaszerowałem ponad 260 km (po raz pierwszy, poprzedni rekordowy wynik pochodził z października 2009 i wynosił 212,87 km).

Do tego zmiana pogody niejako wymusiła zmianę jadłospisu na dania bardziej lekkie, powiedziałbym... wiosenne.

I w końcu... przecież to wiosna więc samo to sprawia przyjemność i pobudza do działania. Chce się żyć! Chce się ruszać! Chce się chudnąć!

2kg w dół (z lekkim hakiem, ale w swojej tabelce nie uwzględniam tego) przy aż 3 cm w pasie w dół oznacza, że mogło być więcej kilogramów, gdyby nie trzeba było budować mięśni po zimie.

Bardzo mnie to wszystko cieszy, pobudza do działania i pracy nad sobą. Mam olbrzymią nadzieje, że za miesiąc, podczas kolejnego ważenia, waga ponownie spadnie o 2kg. To by mnie w całości zadowoliło, gdyż zrównałbym się z najlepszym wynikiem jaki dotychczas osiągnąłem (102 kg, 31.XII.2010).

niedziela, 14 marca 2010

Wielki sukces! 9 kg w dół! Pierwsze, roczne podsumowanie (1 marzec do 1 marca).

Pierwsze, roczne podsumowanie odbywa się w cieniu marnych, zimowych wyników. Niemniej nie może to przysłonić osiągniętych rezultatów w skali roku, które mogę uznać wyłącznie za wielki sukces.

Co było na początku?

Na początku, w jeden miesiąc przytyłem 7 kg! Do tego doszły złe wyniki związane z ciśnieniem tętniczym i poczuciem, że idę drogą, która doprowadzić mnie może tylko do kolejnych problemów zdrowotnych, może nawet śmiertelnych (bardzo poważne, choć nie śmiertelne problemy widziałem w otoczeniu swoich znajomych).


blog

Blogi stały się popularne więc zacząłem go pisać, a do tego zbierać informację o tym co i jak mierzyć. Uzyskane wyniki poddane interpretacji pokazały, że czeka mnie długo droga, a sytuacja jest tragiczna: otyłość i poważne zagrożenie zdrowia.


jedzenie

Powoli zacząłem zmieniać co, kiedy i ile jem. Trudno mi sobie wyobrazić życie bez wielu potraw więc nawet nie próbowałem ich wycinać ze swojego jadłospisu. Staram się jeść mniej (choć nie powiedziałbym, żebym był wcześniej człowiekiem, który się obżera), ale i tak najważniejsze jest, aby to co jem mi smakowało. Lepiej zjeść mniej, ale ze smakiem. Obawiam się, że na zdrowych, ale niesmacznych produktach daleko bym nie zajechał.

Nie znaczy to jednak, że zamykam się na nowości i nie szukam równie dobrych, albo i lepszych zamienników tego co jadam. Wręcz przeciwnie. Odkryłem wiele zdrowych i smacznych potraw, dzięki czemu mój jadłospis wyraźniej się powiększył.


trening

Do tego dochodzi NAJWAŻNIEJSZA rzecz, dość ślamazarnie dołączana, czyli regularne ćwiczenia fizyczne. Ze wszystkich ćwiczeń najbardziej wciągnął mnie żwawy, szybki marsz (chód) - tak żwawy i szybki jak to tylko możliwe - do czego bardzo chętnie dołączyłbym jazdę na rowerze, ale z przyczyn technicznych jest to na razie niemożliwe oraz wyprawy górskie których w ubiegłym roku była kilka, ale o wiele za mało w stosunku do moich potrzeb.


aktywne życie

Oprócz jedzenia i treningów zmieniłem także sposób życia. Kiedyś wiele prozaicznych rzeczy odkładałem na później, a dziś już patrzę na nie niemal wyłącznie (taka mało obsesja) jako na prostą metodę spalenia kilku dodatkowych kalorii ;-) Jedyna rzecz do której w najbliższym czasie raczej się nie przekonam to prasowanie koszul ;-)))


wszech obecne triki

Ten sposób życia można dołączyć do listu wielu trików, które warto stosować w dniu codziennym. Ot, choćby parkując samochód, zamiast zrobić to przed samym sklepem, ustawiamy nasz pojazd na końcu parkingu. Czy też inny przykład: zamiast używać windy, przejdźmy się po schodach. Co prawda teoria mówi, że nadmiar tkanki tłuszczowej zaczynamy spalać po ok. 25 minutach ciągłego ruchu, ale te drobne triki sprawiają, że ruchowi mówimy jedno, wielkie TAK i niejako wprowadzamy nasze ciało w ruch.

liczby

Waga:
Początek: 115 kg
dziś: 106 kg
Spadek o 9 kg czyli... 7,8% masy ciała.

BMI:
Początek 31,86 (otyłość)
dziś: 29,36 (nadwaga).


% zawartość tłuszczu w organizmie:
Początkowo: 32,25%
dziś: 30,25%


Obw. talii:
Początek: 120 cm
dziś: 115 cm
Spadek o 5 cm.
Stan zagrażający zdrowiu (bez zmian)

Obw. bioder:
Początek: 115 cm
dziś: 113 cm
Spadek o 2 cm.

WHR:
Początek: 1,04
dziś: 1,02
Spadek o 0,02
Ryzyko chorobowe pozostaje wysokie.

Wg wzoru Broca
Początek: 115 kg (otyłość)
dziś: 109 kg (nadwaga)

Wg wzoru Lorentza, Tatonia, Pottona, ATUŻ, Bernarda
bez zmian: otyłość.

1 marca rozpoczął się kolejny sezon.
Cel: wagowo osiągnąć taki sam wynik, do tego parę cm w dół w pasie, a reszta będzie "tylko" konsekwencją tych dwóch.

Spodziewana waga: 99 kg
Obw. w talii: 108 cm

Za rok przekonam się czy te plany udało się ziścić.

piątek, 5 marca 2010

Trening. Styczeń i luty (2010).

Początek roku bardzo słaby. Patrząc na wyniki nie można mieć złudzeń: ten fakt miał bez wątpienia przełożenie na złe wyniki (ważenia i mierzenia).

Styczeń to zaledwie 7 km. Luty, troszkę lepiej, 31 km.

Postanowienie: jesienią 2010 przygotuje strategia na zimę 2010/2011.

wtorek, 2 marca 2010

Rozczarowanie. Druga porażka pod rząd (luty 2010).

NOTATNIK ODCHUDZANIA
Miesiąc 13

Miałem głęboką nadzieję, że uda mi się powstrzymać niekorzystny, zimowy trend i nie przybrać na wadzę w tym miesiącu, ale ze smutkiem muszę powiedzieć, że odniosłem porażkę. Jeżeli styczeń mógłbym jakoś tłumaczyć (że karnawał, choroba, praca siedząca itd itp.) tak mojej postawy w lutym nic nie broni.

+1 kg
+ 2cm w pasie

Rozczarowanie.

wtorek, 2 lutego 2010

Przegrana bitwa styczniowa. Pierwsza porażka od rozpoczęcia walki z nadmiarem kilogramów (styczeń 2010)

NOTATNIK ODCHUDZANIA
Miesiąc 12

Po 11 miesiącach, w tym 6 miesiącach spadków, nastąpiła korekta i niestety przybrałem na wadzę 3 kilogramy. Co gorsza, doszły do tego także 3 cm w pasie.

Już byłem w ogródku, już witałem się z gąską... a tymczasem zimny prysznic i duży atak na morale. Dla przykładu, procentowa zawartość tłuszczu w organizmie wynosiła pod koniec grudnia już "tylko" 27%, a teraz... wyraźne pogorszenie.

To, że w ziemie przybiera się kilogramy jest dość naturalne, ale aż 3 kg w styczniu? Za dużo... W tamtym roku jednakże styczeń był o wiele bardziej dramatyczny (aż 7 kg w górę).

Co w tej sytuacji? Trzeba zatrzymać trend wzrostowy, bo może to nie być ostatnie słowo wroga!

czwartek, 7 stycznia 2010

Strategia na styczeń 2010.

Styczeń 2009 roku: przytyłem 7 kilogramów (ze 108 na 115)! Wielka tragedia! 1 lutego zacząłem pracę nad sobą...

Styczeń wydaje się więc tym miesiącem, którzy może zdecydować o wynikach całego roku. Jest zimno więc tym chętniej siedzi się w domu, pije alkohol ze znajomymi oraz zajada tłuste produkty. Do tego słodycze na polepszenie humoru oraz placki świąteczne. W końcu... to sezon choroby i złapać jakieś świństwo nie jest trudno (żeby było ciekawiej ja już pod koniec grudnia coś złapałem i nie mogę się tego pozbyć). Choroba to brak treningów i jeszcze bardziej tłuste jedzenie... Do tego z noworocznego letargu obudziłem się dopiero teraz, a minęła już 1/4 stycznia.

Mój Boże... Jeszcze niedawno wydawało mi się, że problemy stycznia ubiegłego roku to tylko pechowy epizod, ale kiedy już przyszedł styczeń to wydają się one nabierać nowych rumieńców.

Jedyny cel na ten miesiąc to zrobić tyle ile się da, aby nie przytyć. To jest plan maksimum i niczego więcej nie oczekuje.

Wyzwanie tego miesiąca to marne 25 km, ale widzę że treningi się sypią więc nie ma sensu stawiać sobie wymagań i celów, które są nierealne.

Aby mieć bieżący obraz sytuacji zważę się w tym miesiącu 3 razy przed oficjalnym ważeniem po-styczniowym (7, 15 i 22 stycznia).

Zaczęły się pierwsze schody...

sobota, 2 stycznia 2010

Wyzwanie - podsumowanie grudniowego (2009) i całego 2009 roku...

Grudzień 2009: 56,67 km oraz 3674 kalorie spalone.

Grudzień był bardzo pechowy. Byłem pewien, że uda mi się zakończyć rok (a dokładnie jesień tego roku kiedy to zacząłem swoje treningi) okrągłymi 500 km do czego potrzebowałem 100 km w grudniu. Niestety... od połowy grudnia zaczęły mnie dopadać choróbska i mimo najszczerszych chęci nie udało mi się osiągnąć wymarzonego wyniku. Absolutnie było to w zasięgu moich możliwości...

Jest mi przykro niemniej staram się, aby nie uprzykrzało mi to podsumowania ponieważ, jak na moje standardy, wyniki są imponujące.

Przypomnę, że zacząłem liczyć km pod sam koniec września (2 dni się załapały). Po czym nastąpiły 2 wspaniałe miesiące październik i listopad (nie tylko świetne, mocne treningi, ale i ważenia po-miesięczne dały wysoki rezultaty) i pechowy grudzień.

Łącznie w 2009 roku
przeszedłem:
457,62 km
co dało ubytek
30 146 kalorii.

Jak widać do całych 500km zabrakło ok. 43km (3-9 treningów: w zależności od trasy).

Ta forma treningu (brisk walk) w moim przypadku sprawdziła się bezbłędnie. Nie tylko sprawia mi to radość, ale także wpływa na zmianę kilogramów poprzez spalanie kalorii oraz... przyspiesza metabolizm. POLECAM!

piątek, 1 stycznia 2010

1 kg i 1 cm w dół! Święta wyssały resztę... (grudzień 2009)

Do Świąt Bożego Narodzenia wszystko dobrze, a później waga zaczęła przybierać (mimo różnych trików ;-)) i w momencie ważenia wyniosła 102 kg czyli o jeden mniej w porównaniu z poprzednim miesiącem.

Za to w pasie zgodnie z tradycją... 1 cm w dół (obecnie 110 cm). Współczynnik WHR osiągnął historyczny wynik 1. Mimo radości należy pamiętam, że jednak nalej oznacza to zagrożenie zdrowia. Ale idzie ku lepszemu...

To kolejny miesiąc zmian na lepsze... wskaźnik procentowej zawartości tłuszczu to wspaniałe 27%... BMI 28,25%...

Niestety z krótką przerwą na Święta ciągle łapałem jakieś choróbska i nie trening został wyraźnie zmniejszony co nie tylko odczuwam poprzez gorsze samopoczucie, ale i same wyniki o tym świadczą...

Już wkrótce podsumowanie 2009 roku oraz strategia na najgorszy m-c w roku: styczeń.