Twitter Jana

czwartek, 26 lutego 2009

Zielona herbata (w tabletkach)

Kupiłem zieloną herbatę w tabletach (a w jej skład wchodzą też inne ziołowe ekstrakty).

Ponoć ma mieć cudowne właściwości tj.:

- ograniczenie apetytu (to ma należeć do zadań do zadań zielonej herbaty),

- stymulowanie metabolizmu (czyli?),

- spalanie tłuszczu nagromadzone w brzuchu (mówiąc po ludzku: pomoc przy likwidacji mięśnia piwnego) i nie tylko (to zadanie dla chromu)

- zmniejszenie łaknienia i spalanie kalorii (zajmie się tym mangostan [Garcinia cambodia])

- guarana doda energii i... też będzie spalać kalorie (nie wiem czy mojemu nadciśnieniu się to spodoba)

- syberyjski żeń-szeń (Eleuthero) ma walczyć ze znużeniem, osłabieniem czyli podnieść wytrzymałość ciała i umysłu

- koalicja morszczynu pęcherzykowatego (Bladderwrack), rdestu wielokwiatowego (Fo-Ti) i gotu koli ma eliminować nadmiar płynów.

Do tego w tabletkach zawarta jest hoodia, południowo-afrykańska kaktusowata roślina. Ma ona ponoć właściwości okłamywania organizmu, że jest najedzony.

Uffff... można powiedzieć, że tabletki zawierają wszystko co potrzeba i co modne w walce z nadwagą. Jestem bardzo sceptyczny co do cudownych właściwości tego typu produktów, ale... jak nie pierwszy i nieostatni naiwny postanowiłem wypróbować co to coś jest warte. Powiedzmy, że jest to doświadczenie empiryczne hahaha...


Fakty:

180 tabletek
, 2 razy dziennie czyli 90-dniowa kuracja.

Tabletki należy zażywać przed południem (ok.10-tej) i... po południu (czyli jak na moje oko gdzieś koło godziny 15-16-tej). Idea jest taka, że tabletkę należy zażyć między głównymi posiłkami.

Waga początkowa: 115kg
Końcowa: nieznana ;-)))

Aktualizacja:
Wszystko wskazuje na to, że podczas zażywania tabletek, nasze ciało bardzo źle toleruje alkohol dlatego należy się wstrzymać z jego spożywaniem.

Aktualizacja (wniosek końcowy):
Nie zauważyłem szczególnych właściwości tabletek. W danym okresie nic nie przytyłem. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć czy tabletki miały na to jakikolwiek wpływ. Jeżeli już to minimalny.

środa, 25 lutego 2009

Post (na Wielki Post)

Dziś Środa Popielcowa czyli dzień w którym katolicy poszczą. Oprócz tego, że nie je się mięsa, należy ograniczyć się do trzech posiłków dziennie, a tylko jeden z nich ma być do sytości.
Ten religijny post powinien iść w parzę z modlitwą i nie może być celem samym w sobie, aby później nikt nie był zdziwiony tak jak w Księdze Izajasza "Czemu pościliśmy, a Ty nie wejrzałeś? Umartwialiśmy siebie, a Tyś tego nie uznał?"/Iz 58,3/.

Ja jednak przy tej okazji chciałbym skupić się na poszczeniu samym w sobie. Czy warto? Czy jest to zdrowe? Czy można... schudnąć?

Pościć można na wiele sposobów: głodówka, ograniczenie spożywanych pokarmów, spożywanie tylko niektórych (np. tylko owoce i warzywa) czy w końcu dieta, która jest specyficznym rodzajem postu.

Własne doświadczenie

Głodujący wydają się przekonywać, że wiele im to daje. Sam kiedyś prowadziłem głodówkę pijąc tylko soki warzywne (celem nie było schudnięcie tylko walka z samym sobą). Potwierdzam, na samym początku jest ciężko, ale po ok. 3 dniach zaczyna być zupełnie obojętne to czy coś się je czy głoduje. Myśl o zjedzeniu mięsa odpycha. Waga rzeczywiście spada, choć śmiem twierdzić, że to głównie odwodnienie organizmu, a nie utrata nagromadzonego sadła. Nie wiem czy dało to coś zdrowotnie. Na pewno przez pewien czas miałem poczucie nagromadzonej we mnie energii (uczucie lekkości). Czy można jednak mówić o wielkich zyskach (na razie przychodzi mi do głowy tylko jeden: głodówka powoduje obniżenie ciśnienia tętniczego - czy w związku z tym, ktoś z nadciśnieniem powinien wręcz prowadzić głodówkę?)

Wniosek

Głodówkę wykluczam, ale interesujące wydaje się idea poszczenia w jeden dzień tygodnia, np. w piątek. Nie wiem tylko jak dużo to będzie pokarmów. Postanowienie: w czasie Wielkiego Postu (2009) będę pościł jeden dzień w tygodniu (25.02, 6.03, 13.03, 20.03, 27.03, 3.04, 10.04 = łącznie 7 dni).

Post (na Wielki Post 2009): dzień 1/7 (25.02)

p.s. Do tego całkowita rezygnacja z picia piwa w tym okresie!

piątek, 20 lutego 2009

Dzień po Tłustym Czwartku A.D. 2009

Wczoraj miłe uczucie sytości, dzisiaj smutek i chęć zmian. Jestem gruby, otyły, mam nadwagę i męczy mnie to bardzo. Chce to wreszcie zmienić i zrzucić z siebie niepotrzebny nadmiar kilogramów. Czy mi się to uda?


Wiedza i samozaparcie

Nie wiem od czego zacząć
. Nigdy nie miałem takich planów i postanowień. Będę więc musiał poszerzyć swoją wiedzę, a później z niej korzystać. Nie sądzę, żeby odchudzanie (przynajmniej tak słyszałem) było zbyt łatwe więc nie może mi zabraknąć samozaparcia. Jednocześnie nie chce wykonywać nerwowych ruchów.


Jedzenie

Skoro nadwaga to oczywiście pierwsze co się nasuwa na myśl to jedzenie. Nie sądzę, abym mógł zupełnie zmienić swój jadłospis. Nie lubię się obżerać, ale jeść lubię, oj bardzo lubię. Będę jadł wszystko co mi smakuje! Ale... mogę przecież jeść mniej?! Poza tym, jedzenie mogę urozmaicić czymś zdrowym i smacznym. Niby to co dobre to także tłuste, kaloryczne i niezdrowe. Bez przesady. Na pewno znajdę nowe, zdrowe smaki! Tak, głęboko w to wierze!


Ruch

Spalanie niepotrzebnych kilogramów kojarzy mi się z ruchem. Bo inaczej jak niby tego dokonać? Ponoć można wyssać tłuszcz, ale aż tak źle jeszcze nie jest, aby musiał się posuwać do takich czynów. Pozostaje ruch. Duże zaległości. Nie stronie, ale nie chce mi się, tudzież jestem zmęczony, albo czasu brak. Tu musi nastąpić poprawa! Nigdy nie lubiłem biegania, ale ostatnia zaczęło mi się podobać. Będę więc musiał koniecznie sprawdzić jak bieganie wpływa na człowieka, jego stan zdrowia i spalanie zbędnej nadwyżki, a także to czy trucht to też bieg...?!
Młodszą siostrą biegania ;-) jest spacerowanie, ale to nie dla mnie. Maszerowanie? O, to już bardziej. Szybki marsz i trucht to może być ta zabójcza mieszanka, która mi pomoże. Chodzić szybko uwielbiam, a do truchtanie się przemogę. To mi wygląda na wstępny plan! ;-)

Do tego góry. Uwielbiam. Wniosek: Do Wielkanocy przynajmniej jedna wyprawa w góry.
Na rower na razie za zimno? Ale... to też muszę mieć na uwadze! No i pływanie. Zawsze chciałem się nauczyć, ale nigdy nie miałem wystarczającej ilości samozaparcia! Znowu pojawia się to słowo! Samozaparcie... Ta samo dotyczy siłowni. Boże, czemu ja z niej nie korzystam? Przecież nie chcę tylko zrzucić kilogramów, ale ładnie wyglądać!


Konkluzja

Muszę poszerzyć swoją wiedzę, m.in. w temacie zdrowego jedzenia i wysiłku fizycznego. Samozaparcie przyda mi się na każdym etapie drogi, którą chce podążyć.
Nie mogę też zapomnieć o sprawdzaniu aktualnego stanu, aby wiedzieć czy rzeczy idą w dobrym kierunku. Najprostsza rzecz to ważenie się, ale o uszy obiły mi się różne dziwne rzeczy takie jak BMI... Nie wiem co to znaczy, ale muszę się dowiedzieć. Wiedza ta może być pomocna w walce o... lepsze jutro! ;-)

Do następnego razu!

poniedziałek, 2 lutego 2009

Pierwsze decyzje

Z dniem wczorajszym (1.II.2009) wprowadziłem:

> półgodzinny trucht
(2,5 km, przynajmniej 5 dni w tygodniu)

> bardzo lekki trening siłowy
(3-kilogramowe hantle, ok.90 wymachów, w 3 kierunkach - po 30 w każdym).

Poza tym, mam nadzieje, że uda mi się prowadzić ten blog w miarę regularnie co powinno dopingować mnie do pracy nad sobą :-)