Twitter Jana

piątek, 2 kwietnia 2010

Podsumowanie po-zimowe (2010)

Styczeń, luty i marzec zakwalifikowałem jako miesiące zimowe. Czas na pierwsze porównanie zimowe czyli tego co wydarzyło się przez ostatnie 3 miesiące jak i porównanie z tym co miało miejsce w zeszłym roku.

Zacznijmy od tego drugiego. Nie ulega żadnych wątpliwości, że ta zima jest o niebo lepsza i bardziej udana od poprzedniej. Przybór 7 kg w styczniu zeszłego roku załatwił sprawę na całą zimę. Wtedy podjąłem decyzje, że muszę zrzucić wagę, a do tego zacząć żyć tak, żeby nie dopuścić do jej powrotu.

Ta zima była inna, choć tak jak drogowców zaskakuje śnieg tak mnie zaskoczył przybór kilogramów. Okazało się, że nie byłem na to przygotowany, a przecież zima rządzi się swoimi prawami... Na szczęście w marcu przyszła wiosna. W marcu rok temu dopiero zaczynałem i szukałem odpowiedzi na wiele pytań. Dziś, znając odpowiedzi na ich część, widząc zmieniającą się pogodę, od razu zaatakowałem, co przyniosło efekty. Jednak... udało mi się odrobić tylko część strat z poprzednich dwóch miesięcy.

Końcowy wynik tej zimy to + 2kg i +2 cm w pasie.

Wracam do gry! 2kg i 3cm w pasie w dół! (marzec 2010)

NOTATNIK ODCHUDZANIA
Miesiąc 14

To był wspaniały miesiąc!

Dzięki szybko napływającej wiosennej pogodzie udało mi się wrócić na trasy biegowe. Przemaszerowałem ponad 260 km (po raz pierwszy, poprzedni rekordowy wynik pochodził z października 2009 i wynosił 212,87 km).

Do tego zmiana pogody niejako wymusiła zmianę jadłospisu na dania bardziej lekkie, powiedziałbym... wiosenne.

I w końcu... przecież to wiosna więc samo to sprawia przyjemność i pobudza do działania. Chce się żyć! Chce się ruszać! Chce się chudnąć!

2kg w dół (z lekkim hakiem, ale w swojej tabelce nie uwzględniam tego) przy aż 3 cm w pasie w dół oznacza, że mogło być więcej kilogramów, gdyby nie trzeba było budować mięśni po zimie.

Bardzo mnie to wszystko cieszy, pobudza do działania i pracy nad sobą. Mam olbrzymią nadzieje, że za miesiąc, podczas kolejnego ważenia, waga ponownie spadnie o 2kg. To by mnie w całości zadowoliło, gdyż zrównałbym się z najlepszym wynikiem jaki dotychczas osiągnąłem (102 kg, 31.XII.2010).