Efektowny początek, wolniejsza końcówka... tak można w skrócie podsumować trening w miesiącu listopadzie. Do połowy miesiąca wszystko szło rewelacyjnie, a i kilometrów uzbierała się duża ilość.
Niestety... przeciążyłem organizm i nadwyrężyłem mięsień w lewej nodze (coś zabolało pod koniec jednego z treningów). Musiałem zrezygnować z długich treningów, a czasami w ogóle nie trenowałem.
Mimo wszystko, okazało się, że jeżeli chodzi o kilogramy to całkiem nieźle poszło. Utraciłem 5 kg. Najwyraźniej inny sposób jedzenia pokarmów przyniósł niespodziewane efekty.
Sam trening to 168,31 km i 10500 kalorii spalonych. Razem (2 ost. dni września, październik i listopad) daje to 400 kilometrów i prawie 26500 kalorii spalonych :-)))
Kolejny miesiąc to wielka niewiadoma, a i problemów może być bez liku. Przenoszę się do innego miasta, do tego w nowym terenie nie mam jeszcze swoich szlaków, a zapewne będę musiał się zmierzyć z padającym śniegiem. I w końcu... Święta Bożego Narodzenia. To piękny okres, ale wtedy też dużo się je co może się odbić na wynikach pod koniec miesiąca.
Realistyczne cele na ten miesiąc to 50, a następnie 100 km.
Poza tym, od grudnia do co najmniej marca chce się dodatkowo ważyć w połowie miesiąca (wynik na Twitterze), aby lepiej kontrolować sytuację. Do siego roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz