Twitter Jana

niedziela, 24 marca 2013

O wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia.

Temat wyłącznie w kontekście diety, odchudzania się i pochodnych.

Trzeba to powiedzieć jasno i wyraźnie: w kontekście w jakim to rozpatruje wyższość Wielkanocy jest  n i e k w e s t i o n o w a n a !

Święta poprzedza ścisły post. Przypominam, że metabolizm spada dopiero po 2 dniach ciągłej głodówki więc jasnym jest, że przy wydajnie pracującym metabolizmie i wyraźnie ujemnym bilansie energetycznym... innymi słowy, jeżeli nie zrzucimy w tym czasie wagi to na pewno nie przytyjemy!

Do tego, wiele osób, w ponad 40-dniowym okresie poprzedzającym Święta rezygnuje z jakichś kulinarnych przyjemności, a że są to rzeczy typu ciasta, cukierki, alkohol, żeby tylko wymienić te najpopularniejsze i przypadkiem bardzo kaloryczne i pełne węglowodanów przyjemności, to możemy mówić wyłącznie o samych zyskach.

A same Święta.... aż tak źle nie jest. W porównaniu do Bożego Narodzenia to zaledwie dwa dni i tylko od czasu do czasu zdarza się, że wypadają w bliskości z początkiem maja tworząc idealną okazję do zwiększenia ciągłości dni wolnych i skorzystania z długiego urlopu - także od reżimu rozsądnego jedzenia.

Wracając do Wielkanocy... na stole króluje jajko czyli pełnowartościowe białko! Inne specjały też nie należą do wielkich bomb kalorycznych (choć różnie bywa to tak czy siak trudno to porównać z ofertą wigilijno-świąteczno-noworoczno-6królowo-karnawałową) i w sumie największym zagrożeniem pozostają ciasta, ciastka, ciasteczka (niestety ci, którzy zrezygnowali z nich w Wielkim Poście teraz stają przed dużym wyzwaniem ;-)).


Jaką strategię przyjąć na same Święta?

Należy być ze sobą szczerym. Jeżeli ufamy sobie i do tego z doświadczenia wiemy, że bez problemu oprzemy się słodkim pokusom, w tym szczególnie kolejnym namowom przysłowiowej cioci to pewnym krokiem i bez rozterek rzucamy się w wir świętowania.

Jeżeli jednak, mimo wielkich chęci, wiemy że prędzej czy później polegniemy to należy stosować fortele. Na przykład zdecydować się tylko na te ciasta, które najmniej nam zaszkodzą. Ja w ostatnich latach, jak gdzieś bywam, zawsze proszę o sernik, albo paschę. Jeżeli nie ma to czasami skuszę się na makowca, ale wszystko inne, a szczególnie torty i inne dzieła pełne mas odpadają. Warto też pić dużo wody. Żołądek pełny jest mniej skory do podjadania.

Można też przyjąć strategię: "hulaj dusza piekła nie ma" ;-) i świętować kulinarnie ile wlezie, ale tylko przez jeden lub jak np. w Polsce przez dwa dni i na tym koniec!


Kolejne zalety

Pogoda zazwyczaj sprzyja rodzinnym spacerom więc zamiast siedzieć, jeść i "rozmawiać" przy stole oglądając dennie głupie programy w TV, lepiej zabrać rodzinę na spacer i wtedy naprawdę porozmawiać. W poniedziałek można spalić dodatkowe kalorie ratując się ucieczką przed oblaniem wodą. Poza tym, jak zaczyna się wiosna i robi się cieplej to mi się odechciewa jeść. Wy tak nie macie? :-)))

p.s. u siebie zawsze zjem kawałek mazurka, ale to przecież obowiązek ;-)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz