Trwa karnawał i do Wielkiego Postu jeszcze daleko, a u mnie, wbrew temu, początek postu i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Jak wspomniałem w poprzednim wpisie (Gruby, post i zielony sok), film o zmaganiach z otyłością i chorobą Australijczyka Joe Crossa tak bardzo mnie zainspirował, że postanowiłem iść w jego ślady.
Nie wiem czy tak jak on wytrzymam, aż 60 dni o sokach i wodzie, ale 21 dni które sobie wyznaczyłem to też całkiem spore wyzwanie. Ponoć początek jest najgorszy, a potem to już idzie z górki więc mogę się nie zatrzymać na 3 tygodniach, jednak składanie teraz jakichkolwiek wiążących deklaracji byłoby przedwczesne.
Założenia POSTU z ZIELONYM SOKIEM:
> Pijemy wodę i to minimum 2 litry na dzień, gdyż tak jak każdy inny post, także i ten, powoduje spalanie i wydalanie z organizmu zbędnych/toksycznych substancji. Trzeba pomóc w wypłukiwaniu ich z organizmu.
> Posiłkiem są soki warzywne, owocowe i ich kombinacje.
> Jeden sok, zielony (mean greeen juice) jest jednak podstawą i matką wszystkich innych (dokładny przepis podam jutro).
> Proponowana dzienna dawka soków to 6 porcji po 1/2 litra (16 oz.) każda.
> Soki owocowe nie mogą stanowić więcej niż 50% dziennego spożycia, a powinny 30%.
> Niezbędną rzeczą jest posiadanie sokowirówki (bo inaczej jak wyciskać sok? ;-)).
> I oczywiście dostęp do świeżych warzyw i owoców (najlepiej organicznych, z działki, albo kupionych na targu lub prosto od rolnika, któremu ufamy). Ja sam kupuje w zaprzyjaźnionym zieleniaku. Jak nie ma innego wyjścia to i te kupowane w hiper- i supermarketach są wystarczające, choć nieidealne.
> Post warto przeprowadzić w dogodnym czasie, wtedy kiedy w kalendarzu nie szykuje się nam 5 imprez urodzinowych, 3 wesela i chrzciny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz